Moje pierwsze wrażenie po przyjeździe w Dolomity? Jedno wielkie "wow!". Na zawsze w mojej głowie pozostanie poranek nad jeziorem... a nad nim białe, gołe góry, których szczyty przyjęły lekko pomarańczową barwę w promieniach wschodzącego słońca. Niesamowite!
I niezapomniane!
Nasz pierwszy dzień w Dolomitach i Jezioro Sorapiss:
Ciepły letni wieczór... Odpoczywam na leżaku na tarasie i słucham świerszczy. Na stoliku po mojej prawej stronie leżą przewodniki i mapa - zaczynam planować wakacyjny wyjazd. Jeszcze tylko kilka tygodni i... witajcie Dolomity!
Ale kiedy tylko otwieram przewodnik, przed oczami mam wakacje 2016 i naszą pierwszą wizytę w Cortinie d'Ampezzo. Nasze pierwsze spotkanie z Dolomitami i nasz nieopisany zachwyt.
Warto wrócić choć na chwilę do tego wyjazdu i przywołać kilka wspomnień. Zaczynam od mojego największego marzenia - ferraty Ivano Dibona.
Relacja z przejścia Ferraty Ivano Dibona:
Co robisz, gdy trasa w przewodniku opisywana jest jako "droga dla ludzi ze skłonnością do samoudręczenia"? Pewnie jej unikasz... A wariaci, tacy jaki my, idą nią nie raz ale... trzy razy! A wszystko po to by wejść na Monte Cristallo (3154 m n.p.m.) via ferratą Marino Bianchi.
Monte Cristallo i ferrata Marino Bianchi:
Tre Cime di Lavaredo - potężne turnie stojące samotnie w masywie Dolomiti di Sesto. Widok na nie od strony północnej należy do najbardziej znanych motywów górskich, przewijających się na tysiącach fotografii. To symbol Dolomitów, który przyciągnął również i nas...
Symbol Dolomitów - Tre Cime di Lavaredo:
Zostaję w klimacie Dolomitów. Zanurzyłam się we wspomnieniach i tonę... Dawid dodałby jeszcze: "A kra nade mną zamarza" :-)
Ale co ja będę tłumaczyć... Zabieram się za relację. Sami zobaczycie, że można się "zachłysnąć".
Lagazui Pizo i tunele powojenne:
Zapraszamy do czytania!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz